Skip to main content

PATRON FUNDACJI MIŁOŚĆ I NADZIEJA

Czcigodny Sługa Boży o. Wenanty Katarzyniec

- przyjaciel świętego o. Maksymiliana Kolbego z Kalwarii Pacławskiej

Urodzony 07.10.1889 r. we wsi Obydów, należącej do parafii Kamionka Strumiłowa (Archidiecezja Lwowska), Wenanty Katarzyniec, a w zasadzie Józek (takie dostał imię od rodziców) był kapłanem z Zakonu O. Franciszkanów (Braci Mniejszych Konwentualnych). W trakcie swojego krótkiego życia, o. Wenanty znany był ze swojej skromności, pobożności, pracowitości i bystrości. Objawił się także jako wielki kaznodzieja. Już jako mały chłopiec jego ulubioną zabawą było odprawianie nabożeństwa na wzór Mszy Świętej przy domowym ołtarzyku u bogobojnych rodziców. Jako że pochodził z ubogiej rodziny, Józef nie mógł udać się do seminarium duchownego więc przez rok uczęszczał do szkoły wydziałowej w Radziechowie, a przez cztery następne lata (tj. 1904-1907) uczęszczał do seminarium nauczycielskiego we Lwowie. Będąc bardzo uzdolnionym, Józef zdołał pokryć koszt edukacji ze stypendium i korepetycji. Pomimo ogromnego potencjału do rozwinięcia kariery pedagogicznej, oświadczył swoim rodzicom, że…

,,Pieniędzy mi nie potrzeba, a na stanowisku w świecie bym się zepsuł’’.

Józef poszedł za głosem powołania. Kiedy w 1907 r. poprosił o przyjęcie go do zakonu we Lwowie, wymagano jednak od niego, aby najpierw skończył szkołę średnią i nauczył się łaciny. Józef już po roku ponownie zapukał do zakonu, tym razem ze świadectwem potwierdzającym znajomość łaciny. Wkrótce po tym, 25 sierpnia 1908 roku, otrzymał we Lwowie habit zakonny i przyjął nowe imię: Wenanty. Co ciekawe, już od samego początku swojej styczności z zakonem we Lwowie, Wenanty miał okazję poznać (młodszego od siebie) o. Maksymiliana Kolbe, który tak opisał ich pierwsze spotkanie:

,,Po raz pierwszy spotkałem się z nim we Lwowie, przy kamiennym stole w ogrodzie franciszkańskim. Przyjechał on wtedy prosić o przyjęcie do zakonu, a może już był przyjęty jako kandydat. Nie zapomnę nigdy skromności, jaka tchnęła z całej jego postawy. W świeckim ubraniu, około dwudziestu lat, trochę nieśmiały, w ruchach poważny, ale bez wymuszania, w mowie raczej skąpy, ale roztropnie. Spokój upiększający obcowanie z nim wskazywał, że jest on panem samego siebie. Przyszedł do klasztoru z seminarium nauczycielskiego. Nie pamiętam już szczegółów rozmowy, tylko ogólne, dodatnie wrażenie jakie mi pozostało na zawsze z tego spotkania’’.

Po rozpoczęciu rocznego nowicjatu, Wenanty złożył śluby zakonne. Na twarzy o. Wenantego wymalowana była czystość, a umiłowanie ubóstwa i abstynencji od alkoholu towarzyszyło mu przez całe życie. Wenanty studiował filozofię i teologię w seminarium zakonnym w Krakowie. Wygłosił wiele referatów i wielu słuchaczy zachęcił do wstąpienia do Arcybractwa Adoracji Najświętszego Sakramentu. Bardzo dużo czasu spędzał przed tabernakulum. Jego trafnym mottem życiowym i sposobem na życie było stwierdzenie św. Augustyna: ,,Ten umie dobrze żyć, kto dobrze umie się modlić’’. Jeden z jego profesorów powiedział, że głównym przymiotem o. Wenantego jest: ,,wierne i stałe zachowanie wszelkich przepisów zakonnych’’, a jeden z kleryków oświadczył na temat o. Wenantego, że… ,,świętość jego jest prawdziwa’’.

 

Kiedy wybuchła wojna, o. Wenanty podnosił na duchu rodaków, uczył zaufania Bogu  i prawił posługę we franciszkańskiej parafii w Czyszkach pod Lwowem. Poniżej jest fragment jego kazania z niedzieli 20.07.1915 r.:

,,Kiedy Bogu zaufamy i kiedy nie będziemy się narażali bez potrzeby na niebezpieczeństwo, uchronimy życie ciała, jeśli taka będzie wola Boża, a jeśli Bóg inaczej zarządzi, to i żadna ochrona nam nie pomoże. Pan Bóg i bez strzałów życie nam odebrać może (…) Wielu ludzi pragnie śmierci, aby utrapienia ich się skończyły. Więc nie trzeba się bać śmierci, leczy tylko aby nie umrzeć w grzechu ciężkim, aby nie stanąć na sądzie Bożym jako winowajca (…) Pan Bóg jest nieskończenie miłosierny, nie gniewa się zawzięcie jak ludzie, skory do przebaczenia. Przepraszajmy Go tylko i obrzydzajmy sobie występki nasze, a On da nam łaskę swoją i błogosławieństwo teraz i na wieki. Amen’’

(źródło: o. Edward Staniukiewicz OFMConv oraz Andrzej Zając OFMConv „O. Wenanty Katarzyniec na czas niepewności i lęku”)

O.Wenanty uchodził za kapłana według Serca Bożego, który miał bardzo dobry kontakt z dziećmi (był wychowawcą) i chorymi. Od sierpnia 1915 roku służył jako magister kleryków nowicjuszów i profesów, którym wykładał nie tylko filozofię, ale nawet język grecki. W wigilie uroczystości św. Franciszka i w Wielki Czwartek całował nogi podwładnym, którym powtarzał: „Zachowujcie Konstytucje nasze! Nad to nic lepszego dla was nie mam”. Pomimo udzielania się w wielu miejscach jednocześnie, o. Wenanty znalazł czas, aby jednocześnie pisać artykuły do ,,Gazety Kościelnej’’. Pomógł także swojemu przyjacielowi – o. Maksymilianowi Kolbe – stworzyć media katolickie i promować Milicję Niepokalanej. Nie rozstawał się z różańcem. Kiedy w 1920 roku zdrowie o. Wenantego uległo pogorszeniu, o. Maksymilian zastąpił go w obowiązku magistra. Jak tylko czuł się lepiej, o. Wenanty spowiadał rzesze ludzi. Pomimo choroby, całkowicie zgadzał się z Wolą Bożą i nigdy nie był przygnębiony. Ostatni raz spowiadał w święto Matki Bożej Gromnicznej (w konfesjonale uwidocznionym na zdjęciu po lewej stronie).

O.Wenanty zmarł na gruźlicę 31 marca 1921 roku w wieku zaledwie 32 lat. Zmarł w Kalwarii Pacławskiej, u Matki Bożej, która z pewnością zaprowadziła go prosto do nieba. Cała Kalwaria Pacławska, gdzie znajduje się jego grób, wzięła udział w jego pogrzebie. Po śmierci o. Wenantego, o. Maksymilian prosił go o wstawiennictwo w sprawie wydania pierwszego numeru „Rycerza Niepokalanej”. Kiedy po wielu trudnościach udało się opublikować pismo, redaktor naczelny – o. Maksymilian – mianował o. Wenantego patronem pisma. Wstawiennictwo o. Wenantego dawało się odczuwać nawet przy nabywaniu drukarni i zakładaniu Niepokalanowa. Przekonany o świętości o. Wenantego, o. Maksymilian jako pierwszy zabiegał o wydanie jego biografii i wszczęcie procesu beatyfikacyjnego.

Czcigodny Sługa Boży o. Wenanty Katarzyniec znany jest ze swojego orędownictwa w codziennych problemach i wspierania w czasie niepokoju i lęku. Przed śmiercią zapewnił swoich współbraci, że najwięcej uczyni… po śmierci. Jako Patron Fundacji Miłość i Nadzieja prosimy o jego wstawiennictwo tak, aby mógł w niej „odgórnie” działać na Bożą chwałę.

Nie silił się na czyny nadzwyczajne, ale zwyczajne nadzwyczajnie wykonywał

O. Maksymilian Kolbe o o.Wenantym